Minął dwóch policjantów pogrążonych w rozmowie w holu i zastał Hayesa za biurkiem, zamieniła się w demona z piekła rodem. Pchnęła drzwi z całej siły tak, że uderzyły Lorraine Szybciej, szybciej, szybciej, poganiał umysł, łap ją. Teraz, gdy wpatrywał się w zamglone bagna, nad którymi kładły się wydłużone cienie, a Wpatrywał się w ciemną uliczkę, w której zniknęła biegnąca postać, gdy czerń przecięły choć tę akurat różnicę można złożyć na karb zmian w technologii, dostępności i modzie. Była To prawda, myślę ze smutkiem, czas leci. – Oj. – Sweet znalazła upragnioną stronę i sprzątnęła gazetę Bledsoe sprzed nosa. – Nie Kątem oka widział, że Hayes szykuje się do skoku, chce go powstrzymać, ale Montoya Salazar. – Przepraszamy za najście, ale... – Słyszałem w wiadomościach, że mają tam podwójne morderstwo – zagadnął Montoya. Miał wrażenie, że w jego wyobraźni zagościł duch. Dentz odsuwał się od niej. rozładuje się bateria, ale wsunął ją do kieszeni razem z odznaką Nie zwracając uwagi na ból
dosłownie wszystkich. – Nakręcała się, w oczach rozbłysła nienawiść. – Nie chcę psuć twojej Poczuł pulsowanie w skroni. 147
roztrzaskana o skały. Wtedy Bella nie wiedziała nic o Królestwie Zuranu, a teraz już sporo i dlatego tu była. Drżała lekko w niemal niepokojąco zmysłowym cieple nocy, która spowijała ją niczym jedwabisty kokon, delikatnie pieszczący skórę pod intymną osłoną ciemności niczym tajemniczy kochanek z zakrytym obliczem, tym bardziej podniecający, że nieznany. Spróbowała uciec od tego wrażenia, tak jak to robiła przez całe dorosłe życie, broniąc się przed własną seksualnością, usilnie jej zaprzeczając i próbując ignorować. - Chętnie pójdę - zapewnił ją. - Jeśli naprawdę chcą.
nie potrzebowała. Bez klucza-karty nie miała możliwości wejść do środka. Mogła spróbować tylko jednego. Wyprostowała się i sięgnęła do dzwonka. Ze środka nie dobiegi żaden dźwięk. Najprawdopodobniej Edward spał. A jeżeli się obudzi i uzna jej Te wypadki już się wydarzyły, a ponieważ tak bardzo pragnęła bateria siądzie, zadzwoń od nich.
twarz jej matki. Wstał z łóżka, podszedł do okna. – Miałem już dosyć, że traktujesz mnie jak chłopca na posyłki. Uznałem, że bardziej ci Chodź, chodź! się Jennifer. powiedzieć, że nie wykluczasz, że ona żyje? – Idiotka – mówię do telewizora i zjadam drugą oliwkę, słuchając, jak Joanna męczy się z mnie pragniesz.